Few days have passed since the last update - please forgive us the delay with updating you with our current status - when all 6 members of the expedition are busy climbing there is very little time for anything else. Christmas is over but we were busy. On the 22nd of Dec Czapa and myself went for a small reconnaissance and reached 4900 m where we spend a night and established the first deposit with gear ready for camp1. A day later marek, pawel and michal reached the deposit and on Christmas Eve we had camp 1 (5100m). next few days were spent on setting up and supplying the camp. On the 26th of december Czapa, Marek, pawel and Michal went a little bit up the mountain and reached 5500m where they set up C1A. on the same day jacek and myself left ABC and after 9 hours of non stop struggle we reached c1 where some additional supplies were left.
On the 27th of December 5 team members went down to lattaboo after spending 6 days on the mountain. Jacek stayed little longer and came down to the base camp just when the weather turned bad.
It is the 30th of December now and we all are killing the time in anticipation for some sunshine - recovering from the last outing on the mountain, playing cards, eating loads and hearing whatever stories each of the team members has to share.
It is very windy and cold - despite the weather though Marek managed to fly his kite - a truly amazing experience when the temepratures are around -15 and the winds are howling like wolves that by the way are plentiful in the neighbourhood.
Wigilia pod Nanga Parbat from Portal Górski on Vimeo.
We are patiently awaiting next few days when the weather is promised to improve and we will once again go up the mountain in hope to establish C2 and C3.
Late Merry Christmas wishes and all the best for 2014 - from all the Nanga Dream Expedition Members.
Dziku (MikeD.)
NANGA DREAM - idea wolnosci exploduje swa wlasna moca.
Witajcie kochani Ludzie:) Zanim przejdziecie do czytania tej nudnej relacji pare ogloszen z parafii w Lattabo.
TAKIE TAM...:) przesylamy Wam kolejne pare zdan o tym co sie u nas dzieje...:)
wszyscy mamy sie super. Pomimo braku owocow w bazie, wszyscy maja banana na twarzy (nawet Michasl, ktory bananow nie jada :)).
Dostajemy mail-e z "wycinkami" gazet i naprawde gdyby te "banany" mozna bylo zapakowac w kartony to w Lattabo zabrakloby miejsca do ich przechowywania:)
Ludzie...nie wierzcie mediom i systemowi monetarnemu!:)
Pamietajcie, ze jedyne prawdziwe informacje sa na stronie naszego patrona medialnego: PORTALU GORSKIEGO, kt. jako pierwszy dostaje relacje/foty i filmy:) oraz naszej strony JFA: nangadream.blogspot.com.
Wszystko inne to jakies "klejnuty" zaczerpniete po zdaniu z roznych portali:
Jak klimat w ekipie? Morale wysmienite.
Urobilismy raptem 2000 metrow gory, ale byly to calkiem pracowite i przyjemne metry:)
Moze i po pas w sniegu, to torowanie wsrod reszty czlonkow zalogi naprawde jest spoko.
Jezeli pojdzie tak dalej, w takim tempie to slowa naszych kucharzy ze Nange zdobedziemy 20 stycznia stana sie rzeczywistoscia:)
jaka jest nasza taktyka? taka, ze Kto chce ten idzie, byle w ruchu wahadlowym i dwojkami:) Czytalismy dzisiaj jakis artykul o nas:) naprawde ciekawych rzeczy sie dowiedzielismy:) Nie zakladamy kiedy wyjdziemy, kto i z kim pojdzie. Najwazniejsza jest przyjazn, wiec kto sie czuje na silach i ma ochote ten dobiera sie w pare i po prostu idzie. Nikt nie kozaczy. Oczywiscie w naszej ekipie sa mniej i bardziej doswiadczeni dlatego wszyscy nawzajem sie pilnujemy:) Tak jak brat pilnuje brata:)
Nie ma spiny, ze cos pojdzie nie tak - kazdy przyjechal bo bardzo chcial i bylo warto!:) Jezeli nie zdobedziemy NANGI (a raczej powinno sie to udac:) w tym roku, to bedziemy probowac za rok, a jak nie za rok...to kolejny...to mozemy obiecac...
Poki co staramy sie jak mozemy, przy okazji dobrze sie przy tym "bawiac":)
KASA...tutaj najlepsze...:) bo jeszcze przed wyjazdem wszystko wydane, wyjezdzamy zapozyczeni....przylatujemy, hotel, spotkanie z SZER BASem - pracownikiem agencji, kt, ogarnia nam pozwolenie i okazuje sie ze jeszcze go nie mamy, bo...brakuje podpisu kogos tam z regionu ASTORE/ GILGIT- BALTISTAN oraz, ze nie mamy oficera lacznikowego + kucharzy dla niego itd.itp...bagatela 10300$ za tzw serwis RAWALPINDI to RAWALPINDI.
Ponad 32.000zl. Bez tego nie dostaniemy pozwolenia! Wyciagamy wszystko co wzielismy ze soba - nazbieralismy raptem 4000$ + zostawiamy sobie okolo 200$ na drobne wydatki, na tzw "waciki"...
reszta to bankomaty i karty kredytowe. Zeby nie przesadzic, obskoczylismy okolo 40-60 bankomatow - udalo sie wybrac raptem pakistanskich rupii na rownowartosc 1000$. Mastercard zaden nie obslugiwal! Poszla tylko VISA!. Nadal nie mielismy ponad 5000$!!!A autobus, kt. ma nas zawiesc do ASTORE czeka od rana pod hotelem wraz z dwoma kierowcami.
Ostatecznie dogadujemy sie, ze zaplacimy jak bedziemy mieli - zrobimy transfer/przelew na konto Agencji.
Dzieki temu ze Marek i Tomek naprawde zostawiaja za soba aure "peace and love" nie bylo z tym problemu.
Dla mnie osobiscie, Pawla, najlepsze jest to ze chlopaki od 3 lat korzystaja z tej samej agencji...a mimo to prawie codziennie gdy bylismy w Islamabacie przychodzil do nas szef Agencji sprzed 4 lat, z kt. korzystali bedac pod Nanga pierwszy raz Zmienili ja bo byla za droga, nie ukrywaja tego, ale Szef po prostu ich uwielbia:)
Pare informacji:)
Gdzie w danej chwili jest ekipa, a na pewno Pawel (on nosi SPOTa) mozna sprawdzic na stronie:
http://share.findmespot.com/shared/faces/viewspots.jsp?glId=0XaEvvmAYG8AIxWS911Nmhae5Jidt9hzC
lub www.reaktywacja.duna.pl w dziale MAPA LIVE.
Wspina sie kazdy: Marek, Tomek, Jacek, Pawel, Michal i Dziku. Kazdy nosi od 18 do 22 kg.
Kto bedzie czul sie na silach, ten bedzie atakowal Nange. Oczywiscie dwojkami i w ruchu wahadlowym, by jeden duet zabezpieczal atak drugiego duetu.
ZASILANIE ELEKTRYCZNE.
!!!
Oficjalnynm sponsorem naszego zestawu jest PGE ENERGIA ODNOWIALNA. Nie lubimy korporacji, ale ich lubimy za nazwe:) !!!
Dzieki Markowi jestesmy praktycznie niezalezni jesli chodzi o energie elektryczna.
Nie mamy spalinowego generatora pradu, wiec nie potrzebujemy ropy czy benzyny.
Jedyne od czego jestesmy uzaleznieni to slonce...ale nawet jak jest za chmurami to dla nas takze starczy (tyle ze nie bedzie filmu wieczorem).
Posiadamy rozkladany panel sloneczny o lacznej mocy ponad 120 Watt (modul fotowoltaiczny). Sklada sie on Z ogniw monokrystalicznych o niespotykanej sprawnosci 22%. Do tego regulator ladowania z funkcja sledzenia punktu pracy maksymalnej. Wszystko wspolpracuje z akumulatlorem 24 Ah. Natezenie ladowania sledzimy przez wpiety w obwod amperomierz analaogowy, dzieki czemu wiemy jak bardzo swieci lub nie swieci slonce na zewnatrz. Smiechem zartem pogode na wyprawie wyrazemy nie w innych jednostakch jak w AMMPERACH.
0 Amper - ciemno.
1 Amper - slonce zachodzi.
2 Ampery - lepiej siedziec w chacie;)
3 Ampery - pochmurno.
4-5 Amper - juz mozna wyjsc z klubu
powyzej 5 Amper - pelne, silne, mocne slonce.
W sloneczny dzien po podlaczeniu wszystkiego mamy jeszcze zapas mocy. oczywiscie caly dzien w chacie pali sie swiatlo:)
Z akumulatora, kt. jest "buforem" energi wychodzi niezliczona ilosc kabli, gniazd samochodowych, rozdzielaczy, inwerterow a na koncu zwyklych ladowarek.
Ladujemy wszystko: laptopy, telefony, sputniki, paluszki, akumulatory.
Nad bezpieczenstwem calej instalacji "czuwaja" dwa bezpieczniki, kt. w razie zwarcia odcinaja prad. Byl tez modul/regulator napiecia, kt. mial odcinac ladowarki, gdy napiecie spadnie ponizej 10,5 V - niestety nie wytrzymal trudow podrozy.
19 grudnia 2013, czwartek, XXI dzien wyprawy
Dzis mijaja 3 tygodnie! Ja (Michal) z Markiem budzimy sie rano w namiocie i postanawiamy udac sie w strone szczytu. czyli aklimatyzacji ciag dalszy. Nasza droga jest caly czas w cieniu, wiec dodatkowo sie troche hartujemny :) Droga wiedzie przez rozne sniegi, miedzy innymi torowanie w sniegu po pas :) ok. 15:00 Docieramy prawie do samej grani szczytowej na 4900m i postanawiamy odwrot. Na dole Paszka czeka juz z ciepla herbata :) On dzis zrobil rundke do ABC i z powrotem z kolejna porcje ladunku, Ta sama trase pocisneli Jacek, Tomek i Dziku,
20 grudnia 2013, piatek, XXII dzien wyprawy
Jacek w ABC. Tomek z Dzikiem schodza z ABC do Lattabo akurat na obiad.
Marek, Michal i Pawel restuja caly dzien w bazie.
Byl plan by nasza restujaca trojka wyszla juz dzisiaj po kolacji do ABC i pierwszego dnia zimy zalozyla C1, ale dostalismy prognoze pogody i postanowilismy zostac. Nasz wielki wodz kierownik Marek zarzadzil, ze wyjdziemy jutro przed sniadaniem - okolo 6 rano [ dobry zart:)]
Wieczorem, po kolacji W ramach przygotowan przeprowadzilismy, pod okiem doktora Czapkinsa probe smazenia SALAMI z Lidla:) NIEBO W GEBIE!
Caly dzien przychodza policjanci i mowia :
-"ze juz zima i zaden terrorysta nie przyjdzie nas zastrzelic, wiec nie sa nam potrzebni",
- "ze choruja, a nie maja lekow"
- "ze konczy im sie prowiant"
- "ze im zimno"
- i najlepsze "ze jutro przyjdzie ich przelozony, i zeby mu powiedziec, DOSLOWNIE, ze czujemy sie super bezpieczni (co zreszta jest prawda) i policjancji moga sobie pojsc - np. do wioski RUPAL (konkretna nazwa):)
Byla szopka na calego:) Chcielismy sie targowac, ze jak zostawia nam kalacha AK-47 to faktycznie moze wtedy nie bedziemy czuli zagrozenia:), ale powiedzieli, ze postrzelaja jak wrocimy juz ze szczytu :)
21 grudnia 2013, sobota, XXIII dzien wyprawy
Zart sie udal:) Wstalismy o 10. Nawet nie wstalismy, tylko nasi kucharze, jak co dzien rano przyniesli sniadanie i nas zbudzili.
Pojawil sie kolejny plan by wyjsc do ABC zaraz po obiedzie. Po obiedzie pojawil sie z kolei plan zeby jednak wyjsc po kolacji, w koncu jakos tak niezdrowo z pelnym zoladkiem wychodzic:)
Przyszla tez nasza obstawa 10-ciu policjantow ze swoim przelozonym.
Odegralismy nasz teatrzyk, kazdy znal swoja rola, wiec wszystko poszlo ladnie, gladko i bez bolu:) W Lattabo poza nasza szostka pozostaja jeszcze dwaj kucharze, dwoch pasterzy oraz ich ponad setka owiec,
Po kolacji "zgodnie z zalozeniem" wychodzimy (Marek, Pawel i Michal) do ABC.
Ciemno niesamowito, a do tego mgla, przez co gubimy droge. Marek prowadzil dobrze - mial na GPSie waypointa ABC, jednak z Michalem twierdzilismy ze trzeba odbijac bardziej na lewo a potem ostro pod gore. Nawet mimo czolowek - nie widzielismy nic!
Zaszlismy daleko za jezor lodowca. Ostatecznie po czterech godzinach (normalnie 1,5-2h) dotarlismy do dwoch namiotow w ABC.
Pozostala trojka odpoczywa w BC w LATTABO.
22 grudnia 2013, niedziela, XXIV dzien wyprawy
Dziku i Jacek w BC. Tomek wychodzi do ABC.
Nasza trojka zaraz po sniadaniu wychodzi z ABC w celu zalozenia obozu pierwszego (C1) tysiac metrow wyzej w bezpiecznym miejscu, oslonietym od lawin, w grocie skalnej dobrze znanej Markowi sprzed roku..
Na wysokosci ok. 4600 m n.p.m.(w polowie drogi) po prawej stronie kuluaru znajdujemy idealne miejsce na rozbicie namiotu, nawet 2 czy 3. Od ilosci starych puszek po konserwach tam znajdujacych sie nazywamy to miejsce PUSZKOWNIA.
Z puszkowni, droga do C1 prowadzi snieznym kuluarem o dosc duzym nachyleniu, wiec zapada decyzja o zaporeczowaniu najblizszych kilkuset metrow.
Wyciagamy liny, nakladamy uprzeze i ruszamy. Tzn. pierwszy rusza Marek, kt. poreczuje 300 kolejnych metrow. Sniegu jest do kolan, przez co dochodzimy tylko do "garba" na wysokosci ok 4800 m n.p.m. Widac z niego jak na dloni miejsce naszego przyszlego C1. Jestesmy jednak tak zajechani, ze nie dalismy rady dorobic tych 200 metrow...skonczymy to jutro.
Budujemy dwie platformy i stawiamy dwa nowiutkie LATOKI - namioty RABa.
Zachwycamy sie ich wykonaniem i waga (ok 1,8 kg). Rozstawiaja sie blyskawicznie. Widac, ze nie bedzie problemu z ich postawieniem, nawet przy silnym wietrze.
23 grudnia 2013, poniedzialek, XXV dzien wyprawy
Dlugo by pisac, czemu razem z Michalem spalem pod jednym spiworem.
Pomimo ubrania sie we wszystko co mielismy- telepalo nas cala noc.
Przenikliwe zimno, 25 stopni ponizej zera, nie mialo dla nas litosci.
Modlilismy sie o jak najszybszy wschod slonca i jego promienie sloneczne, kt. zakoncza nasza meczarnie. Dluga to byla noc, ale przetrwalismy:)
Do C1 z "garba" dzielilo nas 3 godziny drogi w snieznym, stromym kuluarze.
Byla to formalnosc, kt. nie sprawila nam za wiele problemow.
Tego samego dnia dociera do nas Tomek z ABC, a na sam zmierzch wyczerpany na maksa Jacek ale... bez spiwora, karrimaty - jedynie z linami! Mamy tylko dwa, na prawde dwuosobowe namioty. Zapada decyzja ze bedzie spal ze mna i Michalem. Czapa ratuje go kombinezonem i kondonem do niego. Nie ukrwam, ze bylo mega niewygodnie, ale za to mega cieplo!
Tego dnia dziku dochodzi z ABC do GARBA, zostawia depozyt i wraca do ABC
24 grudnia 2013, wtorek, XXVI dzien wyprawy - WIGILIA
Dziku leci z ABC do BC po namioty i inny szpej, kt. bedzie nam potrzebny wyzej.
Jacek schodzi do ABC po sprzet od do Dzika. Jutro razem wyjda do C1.
Bedac na garbie podczepia do lin poreczowych (300 metrow) depozyt - dwie torby RABA.
Przez 2 godziny Marek, Michal i ja wciagamy je rzucajac k... na prawo i lewo...
Bylo to chyba jednak bardziej "ekonomiczne" niz tachanie tych 40 kg na wlasnych plecach.
Dzisiaj Wigilia. Kazdy chcial zadzwonic do swoich rodzin i bliskich, ale nasze Thurajki (telefony satelitarne) pokazaly dobrze nam znane "INVALID POSITION". Chlopaki przez wiekszosc czesc wyprawy 2012/2013 mieli to samo.
Jacek z Dzikiem spedzaja wieczor we dwojke w ABC, a my we czworke w C1.
Zeby nie bylo - mielismy 12 dan:)
Barszczyk, smazone salami, sardynki, owsianka, zupka z 4 roznych chinoli, liof kus kus, liof chili con corne, suszona poledwiczka od przyszlej jeszcze niedoszlej tesciowej Paszki, herbatka babcia jagodka malinowa, herbatka babcia jagodka meliska z pomarancza, herbatka rumianek z miodem i woda ze sniegu :)
25 grudnia 2013, sroda, XXVII dzien wyprawy
- wychodzimy z Michalem, Markiem i Tomkiem do C1A.
"Kierownicy" prowadza i poreczuja 300 metrow najgorszego odcinka.
Na wysokosci okolo 5300 druga poreczowka przymocowana jest do, jak to nazwalismy, haka Schella, czyli do starego haka ktory znalezlismy . Przy ladnej pogodzie, bez aklimatyzacji, dojscie z C1 do C1A zajelo nam 4 przyjemne godzinki.
Jacek z Dzikiem dochodza tymczasem do C1.
26 grudnia 2013, czwartek, XXVIII dzien wyprawy
- Budzimy sie w C1A. Marek mial isc z Czapa, zalozyc C2 na 5750 m n.p.m. pod turnia Wielickiego, ale
ostatecznie ide ja z Czapa. Marek z Michalem schodza do BC w Lattabo na odpoczynek.
Po drodze w C1 zgarniaja tez Dzika.
Tego dnia poreczujemy, a dokladnie Doktor Czapa jeszcze 200 metrow liny. Po 5 nocach w "scianie" Snieg jest tak kopny, a nasze sily tak male ze postanawiamy zejsc i my. Dopiero schodzac dociera do nas jak mocno sie wyeksploatowalismy. Byla to sluszna decyzja.
W bazie czekaja na nas z obiadem Tomek, MICHAL i dziku.
Siedzimy wszyscy do pozna, omawiajac strategie na przyszle wyjscia.
Pozno w nocy Paszka wyciaga boczek od swojej mamy. Wszyscy wyglodzeni, natychmiast wpadaja na pomysl "AKCJA JAJECZNICA".Dziku leci do kucharzy po jajka i cebule. Michal kroi cebule, kiedy konczy zabiera sie do ugniata ciasta na Ciapatki. Ja kroje boczek, Marek zaczyna topic ten boczek na patelni, dr czapa wszystko nadzoruje. Kucharze z gotowego juz ciasta walkuja placki i wrzucaja na piec - ciapatki gotowe:). Fajne, wspolne gotowanie... przepraszam smazenie:)
27 grudnia 2013, piatek, XXIX dzien wyprawy
pranie, sprzatanie, spanie, jedzenie, pisanie relacji w bazie, a
Jacek tymczasem dociera do C1A.
Wszyscy brudni, wiec zapada decyzja o drugim odpaleniu naszej ruskiej bani.
Caly dzien p0rzygotowujemy nasza prowizoryczna "saune". Czyli w domku obok od samego rana palimy w piecu oblozonym kamieniami. Na tym stawiamy garnki z woda - kt. bedziemy polewac piec, a takze wykorzystywac do umycia sie.
Wieczorem Paszka znaduje drugi boczek od swojej mamy, wiec znowu "AKCJA JAJECZNICA":)
Jak bylo? - Ctrl+c i Ctrl+v z 26 grudnia 2013:)
28 grudnia 2013, sobota, XXX dzien wyprawy
Wszyscy poza Jackiem, czyli: Marek (klonu), Tomek (czapa), Pawel (paszka), Michal i drugi Michal vel Dziku siedzimy w bazie.
W Lattabo rano bylo tak zimno ze zaraz po sniadaniu kazdy z nas wrocil do spiworow. Tylko Michal wybral sie po drewno i napalil w kominku - Spalismy do obiadu. Jak rest to rest.
Byl plan by pierwsza dwojka, dwojka kierownikow wyszla juz dzisiaj.
Jednak prognozy pogody, kt. otrzymalismy nie pozostawily zludzen, ze nie warto dzisiaj wychodzic. Jest plan by wyjsc zaraz po Nowym Roku, kiedy ma byc lepsza, moze nawet dobra pogoda. Wieczorem odwiedzaja nas nasi pobliscy pasterze i prowadzimy dlugie i wesole rozmowy o tutejszych zwyczajach i mozliwosciach ¿eniaczki :)
29 grudnia 2013, niedziela, XXXI dzien wyprawy
Prognoza pogody az do 1 czy 2 stycznia nie pozostawia zludzen, ze Sylwestra lepiej spedzic w bazie:) I dokladnie to robimy. Przygotowujemy sie na impreze:) Czapa wysprzatal nasza chate. Pawel, Michal i Dziku poszli po drewno, kt. ma wystarczyc na kolejne 3 dni. Marek testuje kajta a Jacek vel Bosman (jego nowa ksywa) schodzi z C1A z 5500 m n.p.m.
Reszta dnia to jedzenie, spanie, jedzenie, czytanie i produkcja filmu - to Marek z Michalem, Pisanie relacji (to glownie Paszka) i grzanie sie przy naszej malej, ale jakze wydajnej kozie. Przesylamy (szczegolnie Michal) pozdrowienia dla naszych wspanialych, polskich siatkarek! :)
Pawel Dunaj
Justice For All
On the 27th of December 5 team members went down to lattaboo after spending 6 days on the mountain. Jacek stayed little longer and came down to the base camp just when the weather turned bad.
It is the 30th of December now and we all are killing the time in anticipation for some sunshine - recovering from the last outing on the mountain, playing cards, eating loads and hearing whatever stories each of the team members has to share.
It is very windy and cold - despite the weather though Marek managed to fly his kite - a truly amazing experience when the temepratures are around -15 and the winds are howling like wolves that by the way are plentiful in the neighbourhood.
Wigilia pod Nanga Parbat from Portal Górski on Vimeo.
fot: Dziku
Late Merry Christmas wishes and all the best for 2014 - from all the Nanga Dream Expedition Members.
Dziku (MikeD.)
NANGA DREAM - idea wolnosci exploduje swa wlasna moca.
Witajcie kochani Ludzie:) Zanim przejdziecie do czytania tej nudnej relacji pare ogloszen z parafii w Lattabo.
TAKIE TAM...:) przesylamy Wam kolejne pare zdan o tym co sie u nas dzieje...:)
wszyscy mamy sie super. Pomimo braku owocow w bazie, wszyscy maja banana na twarzy (nawet Michasl, ktory bananow nie jada :)).
Dostajemy mail-e z "wycinkami" gazet i naprawde gdyby te "banany" mozna bylo zapakowac w kartony to w Lattabo zabrakloby miejsca do ich przechowywania:)
Ludzie...nie wierzcie mediom i systemowi monetarnemu!:)
Pamietajcie, ze jedyne prawdziwe informacje sa na stronie naszego patrona medialnego: PORTALU GORSKIEGO, kt. jako pierwszy dostaje relacje/foty i filmy:) oraz naszej strony JFA: nangadream.blogspot.com.
Wszystko inne to jakies "klejnuty" zaczerpniete po zdaniu z roznych portali:
Jak klimat w ekipie? Morale wysmienite.
Urobilismy raptem 2000 metrow gory, ale byly to calkiem pracowite i przyjemne metry:)
Moze i po pas w sniegu, to torowanie wsrod reszty czlonkow zalogi naprawde jest spoko.
Jezeli pojdzie tak dalej, w takim tempie to slowa naszych kucharzy ze Nange zdobedziemy 20 stycznia stana sie rzeczywistoscia:)
jaka jest nasza taktyka? taka, ze Kto chce ten idzie, byle w ruchu wahadlowym i dwojkami:) Czytalismy dzisiaj jakis artykul o nas:) naprawde ciekawych rzeczy sie dowiedzielismy:) Nie zakladamy kiedy wyjdziemy, kto i z kim pojdzie. Najwazniejsza jest przyjazn, wiec kto sie czuje na silach i ma ochote ten dobiera sie w pare i po prostu idzie. Nikt nie kozaczy. Oczywiscie w naszej ekipie sa mniej i bardziej doswiadczeni dlatego wszyscy nawzajem sie pilnujemy:) Tak jak brat pilnuje brata:)
Nie ma spiny, ze cos pojdzie nie tak - kazdy przyjechal bo bardzo chcial i bylo warto!:) Jezeli nie zdobedziemy NANGI (a raczej powinno sie to udac:) w tym roku, to bedziemy probowac za rok, a jak nie za rok...to kolejny...to mozemy obiecac...
Poki co staramy sie jak mozemy, przy okazji dobrze sie przy tym "bawiac":)
KASA...tutaj najlepsze...:) bo jeszcze przed wyjazdem wszystko wydane, wyjezdzamy zapozyczeni....przylatujemy, hotel, spotkanie z SZER BASem - pracownikiem agencji, kt, ogarnia nam pozwolenie i okazuje sie ze jeszcze go nie mamy, bo...brakuje podpisu kogos tam z regionu ASTORE/ GILGIT- BALTISTAN oraz, ze nie mamy oficera lacznikowego + kucharzy dla niego itd.itp...bagatela 10300$ za tzw serwis RAWALPINDI to RAWALPINDI.
Ponad 32.000zl. Bez tego nie dostaniemy pozwolenia! Wyciagamy wszystko co wzielismy ze soba - nazbieralismy raptem 4000$ + zostawiamy sobie okolo 200$ na drobne wydatki, na tzw "waciki"...
reszta to bankomaty i karty kredytowe. Zeby nie przesadzic, obskoczylismy okolo 40-60 bankomatow - udalo sie wybrac raptem pakistanskich rupii na rownowartosc 1000$. Mastercard zaden nie obslugiwal! Poszla tylko VISA!. Nadal nie mielismy ponad 5000$!!!A autobus, kt. ma nas zawiesc do ASTORE czeka od rana pod hotelem wraz z dwoma kierowcami.
Ostatecznie dogadujemy sie, ze zaplacimy jak bedziemy mieli - zrobimy transfer/przelew na konto Agencji.
Dzieki temu ze Marek i Tomek naprawde zostawiaja za soba aure "peace and love" nie bylo z tym problemu.
Dla mnie osobiscie, Pawla, najlepsze jest to ze chlopaki od 3 lat korzystaja z tej samej agencji...a mimo to prawie codziennie gdy bylismy w Islamabacie przychodzil do nas szef Agencji sprzed 4 lat, z kt. korzystali bedac pod Nanga pierwszy raz Zmienili ja bo byla za droga, nie ukrywaja tego, ale Szef po prostu ich uwielbia:)
Pare informacji:)
Gdzie w danej chwili jest ekipa, a na pewno Pawel (on nosi SPOTa) mozna sprawdzic na stronie:
http://share.findmespot.com/shared/faces/viewspots.jsp?glId=0XaEvvmAYG8AIxWS911Nmhae5Jidt9hzC
lub www.reaktywacja.duna.pl w dziale MAPA LIVE.
Wspina sie kazdy: Marek, Tomek, Jacek, Pawel, Michal i Dziku. Kazdy nosi od 18 do 22 kg.
Kto bedzie czul sie na silach, ten bedzie atakowal Nange. Oczywiscie dwojkami i w ruchu wahadlowym, by jeden duet zabezpieczal atak drugiego duetu.
ZASILANIE ELEKTRYCZNE.
!!!
Oficjalnynm sponsorem naszego zestawu jest PGE ENERGIA ODNOWIALNA. Nie lubimy korporacji, ale ich lubimy za nazwe:) !!!
Dzieki Markowi jestesmy praktycznie niezalezni jesli chodzi o energie elektryczna.
Nie mamy spalinowego generatora pradu, wiec nie potrzebujemy ropy czy benzyny.
Jedyne od czego jestesmy uzaleznieni to slonce...ale nawet jak jest za chmurami to dla nas takze starczy (tyle ze nie bedzie filmu wieczorem).
Posiadamy rozkladany panel sloneczny o lacznej mocy ponad 120 Watt (modul fotowoltaiczny). Sklada sie on Z ogniw monokrystalicznych o niespotykanej sprawnosci 22%. Do tego regulator ladowania z funkcja sledzenia punktu pracy maksymalnej. Wszystko wspolpracuje z akumulatlorem 24 Ah. Natezenie ladowania sledzimy przez wpiety w obwod amperomierz analaogowy, dzieki czemu wiemy jak bardzo swieci lub nie swieci slonce na zewnatrz. Smiechem zartem pogode na wyprawie wyrazemy nie w innych jednostakch jak w AMMPERACH.
0 Amper - ciemno.
1 Amper - slonce zachodzi.
2 Ampery - lepiej siedziec w chacie;)
3 Ampery - pochmurno.
4-5 Amper - juz mozna wyjsc z klubu
powyzej 5 Amper - pelne, silne, mocne slonce.
W sloneczny dzien po podlaczeniu wszystkiego mamy jeszcze zapas mocy. oczywiscie caly dzien w chacie pali sie swiatlo:)
Z akumulatora, kt. jest "buforem" energi wychodzi niezliczona ilosc kabli, gniazd samochodowych, rozdzielaczy, inwerterow a na koncu zwyklych ladowarek.
Ladujemy wszystko: laptopy, telefony, sputniki, paluszki, akumulatory.
Nad bezpieczenstwem calej instalacji "czuwaja" dwa bezpieczniki, kt. w razie zwarcia odcinaja prad. Byl tez modul/regulator napiecia, kt. mial odcinac ladowarki, gdy napiecie spadnie ponizej 10,5 V - niestety nie wytrzymal trudow podrozy.
19 grudnia 2013, czwartek, XXI dzien wyprawy
Dzis mijaja 3 tygodnie! Ja (Michal) z Markiem budzimy sie rano w namiocie i postanawiamy udac sie w strone szczytu. czyli aklimatyzacji ciag dalszy. Nasza droga jest caly czas w cieniu, wiec dodatkowo sie troche hartujemny :) Droga wiedzie przez rozne sniegi, miedzy innymi torowanie w sniegu po pas :) ok. 15:00 Docieramy prawie do samej grani szczytowej na 4900m i postanawiamy odwrot. Na dole Paszka czeka juz z ciepla herbata :) On dzis zrobil rundke do ABC i z powrotem z kolejna porcje ladunku, Ta sama trase pocisneli Jacek, Tomek i Dziku,
20 grudnia 2013, piatek, XXII dzien wyprawy
Jacek w ABC. Tomek z Dzikiem schodza z ABC do Lattabo akurat na obiad.
Marek, Michal i Pawel restuja caly dzien w bazie.
Byl plan by nasza restujaca trojka wyszla juz dzisiaj po kolacji do ABC i pierwszego dnia zimy zalozyla C1, ale dostalismy prognoze pogody i postanowilismy zostac. Nasz wielki wodz kierownik Marek zarzadzil, ze wyjdziemy jutro przed sniadaniem - okolo 6 rano [ dobry zart:)]
Wieczorem, po kolacji W ramach przygotowan przeprowadzilismy, pod okiem doktora Czapkinsa probe smazenia SALAMI z Lidla:) NIEBO W GEBIE!
Caly dzien przychodza policjanci i mowia :
-"ze juz zima i zaden terrorysta nie przyjdzie nas zastrzelic, wiec nie sa nam potrzebni",
- "ze choruja, a nie maja lekow"
- "ze konczy im sie prowiant"
- "ze im zimno"
- i najlepsze "ze jutro przyjdzie ich przelozony, i zeby mu powiedziec, DOSLOWNIE, ze czujemy sie super bezpieczni (co zreszta jest prawda) i policjancji moga sobie pojsc - np. do wioski RUPAL (konkretna nazwa):)
Byla szopka na calego:) Chcielismy sie targowac, ze jak zostawia nam kalacha AK-47 to faktycznie moze wtedy nie bedziemy czuli zagrozenia:), ale powiedzieli, ze postrzelaja jak wrocimy juz ze szczytu :)
21 grudnia 2013, sobota, XXIII dzien wyprawy
Zart sie udal:) Wstalismy o 10. Nawet nie wstalismy, tylko nasi kucharze, jak co dzien rano przyniesli sniadanie i nas zbudzili.
Pojawil sie kolejny plan by wyjsc do ABC zaraz po obiedzie. Po obiedzie pojawil sie z kolei plan zeby jednak wyjsc po kolacji, w koncu jakos tak niezdrowo z pelnym zoladkiem wychodzic:)
Przyszla tez nasza obstawa 10-ciu policjantow ze swoim przelozonym.
Odegralismy nasz teatrzyk, kazdy znal swoja rola, wiec wszystko poszlo ladnie, gladko i bez bolu:) W Lattabo poza nasza szostka pozostaja jeszcze dwaj kucharze, dwoch pasterzy oraz ich ponad setka owiec,
Po kolacji "zgodnie z zalozeniem" wychodzimy (Marek, Pawel i Michal) do ABC.
Ciemno niesamowito, a do tego mgla, przez co gubimy droge. Marek prowadzil dobrze - mial na GPSie waypointa ABC, jednak z Michalem twierdzilismy ze trzeba odbijac bardziej na lewo a potem ostro pod gore. Nawet mimo czolowek - nie widzielismy nic!
Zaszlismy daleko za jezor lodowca. Ostatecznie po czterech godzinach (normalnie 1,5-2h) dotarlismy do dwoch namiotow w ABC.
Pozostala trojka odpoczywa w BC w LATTABO.
22 grudnia 2013, niedziela, XXIV dzien wyprawy
Dziku i Jacek w BC. Tomek wychodzi do ABC.
Nasza trojka zaraz po sniadaniu wychodzi z ABC w celu zalozenia obozu pierwszego (C1) tysiac metrow wyzej w bezpiecznym miejscu, oslonietym od lawin, w grocie skalnej dobrze znanej Markowi sprzed roku..
Na wysokosci ok. 4600 m n.p.m.(w polowie drogi) po prawej stronie kuluaru znajdujemy idealne miejsce na rozbicie namiotu, nawet 2 czy 3. Od ilosci starych puszek po konserwach tam znajdujacych sie nazywamy to miejsce PUSZKOWNIA.
Z puszkowni, droga do C1 prowadzi snieznym kuluarem o dosc duzym nachyleniu, wiec zapada decyzja o zaporeczowaniu najblizszych kilkuset metrow.
Wyciagamy liny, nakladamy uprzeze i ruszamy. Tzn. pierwszy rusza Marek, kt. poreczuje 300 kolejnych metrow. Sniegu jest do kolan, przez co dochodzimy tylko do "garba" na wysokosci ok 4800 m n.p.m. Widac z niego jak na dloni miejsce naszego przyszlego C1. Jestesmy jednak tak zajechani, ze nie dalismy rady dorobic tych 200 metrow...skonczymy to jutro.
Budujemy dwie platformy i stawiamy dwa nowiutkie LATOKI - namioty RABa.
Zachwycamy sie ich wykonaniem i waga (ok 1,8 kg). Rozstawiaja sie blyskawicznie. Widac, ze nie bedzie problemu z ich postawieniem, nawet przy silnym wietrze.
23 grudnia 2013, poniedzialek, XXV dzien wyprawy
Dlugo by pisac, czemu razem z Michalem spalem pod jednym spiworem.
Pomimo ubrania sie we wszystko co mielismy- telepalo nas cala noc.
Przenikliwe zimno, 25 stopni ponizej zera, nie mialo dla nas litosci.
Modlilismy sie o jak najszybszy wschod slonca i jego promienie sloneczne, kt. zakoncza nasza meczarnie. Dluga to byla noc, ale przetrwalismy:)
Do C1 z "garba" dzielilo nas 3 godziny drogi w snieznym, stromym kuluarze.
Byla to formalnosc, kt. nie sprawila nam za wiele problemow.
Tego samego dnia dociera do nas Tomek z ABC, a na sam zmierzch wyczerpany na maksa Jacek ale... bez spiwora, karrimaty - jedynie z linami! Mamy tylko dwa, na prawde dwuosobowe namioty. Zapada decyzja ze bedzie spal ze mna i Michalem. Czapa ratuje go kombinezonem i kondonem do niego. Nie ukrwam, ze bylo mega niewygodnie, ale za to mega cieplo!
Tego dnia dziku dochodzi z ABC do GARBA, zostawia depozyt i wraca do ABC
24 grudnia 2013, wtorek, XXVI dzien wyprawy - WIGILIA
Dziku leci z ABC do BC po namioty i inny szpej, kt. bedzie nam potrzebny wyzej.
Jacek schodzi do ABC po sprzet od do Dzika. Jutro razem wyjda do C1.
Bedac na garbie podczepia do lin poreczowych (300 metrow) depozyt - dwie torby RABA.
Przez 2 godziny Marek, Michal i ja wciagamy je rzucajac k... na prawo i lewo...
Bylo to chyba jednak bardziej "ekonomiczne" niz tachanie tych 40 kg na wlasnych plecach.
Dzisiaj Wigilia. Kazdy chcial zadzwonic do swoich rodzin i bliskich, ale nasze Thurajki (telefony satelitarne) pokazaly dobrze nam znane "INVALID POSITION". Chlopaki przez wiekszosc czesc wyprawy 2012/2013 mieli to samo.
Jacek z Dzikiem spedzaja wieczor we dwojke w ABC, a my we czworke w C1.
Zeby nie bylo - mielismy 12 dan:)
Barszczyk, smazone salami, sardynki, owsianka, zupka z 4 roznych chinoli, liof kus kus, liof chili con corne, suszona poledwiczka od przyszlej jeszcze niedoszlej tesciowej Paszki, herbatka babcia jagodka malinowa, herbatka babcia jagodka meliska z pomarancza, herbatka rumianek z miodem i woda ze sniegu :)
25 grudnia 2013, sroda, XXVII dzien wyprawy
- wychodzimy z Michalem, Markiem i Tomkiem do C1A.
"Kierownicy" prowadza i poreczuja 300 metrow najgorszego odcinka.
Na wysokosci okolo 5300 druga poreczowka przymocowana jest do, jak to nazwalismy, haka Schella, czyli do starego haka ktory znalezlismy . Przy ladnej pogodzie, bez aklimatyzacji, dojscie z C1 do C1A zajelo nam 4 przyjemne godzinki.
Jacek z Dzikiem dochodza tymczasem do C1.
26 grudnia 2013, czwartek, XXVIII dzien wyprawy
- Budzimy sie w C1A. Marek mial isc z Czapa, zalozyc C2 na 5750 m n.p.m. pod turnia Wielickiego, ale
ostatecznie ide ja z Czapa. Marek z Michalem schodza do BC w Lattabo na odpoczynek.
Po drodze w C1 zgarniaja tez Dzika.
Tego dnia poreczujemy, a dokladnie Doktor Czapa jeszcze 200 metrow liny. Po 5 nocach w "scianie" Snieg jest tak kopny, a nasze sily tak male ze postanawiamy zejsc i my. Dopiero schodzac dociera do nas jak mocno sie wyeksploatowalismy. Byla to sluszna decyzja.
W bazie czekaja na nas z obiadem Tomek, MICHAL i dziku.
Siedzimy wszyscy do pozna, omawiajac strategie na przyszle wyjscia.
Pozno w nocy Paszka wyciaga boczek od swojej mamy. Wszyscy wyglodzeni, natychmiast wpadaja na pomysl "AKCJA JAJECZNICA".Dziku leci do kucharzy po jajka i cebule. Michal kroi cebule, kiedy konczy zabiera sie do ugniata ciasta na Ciapatki. Ja kroje boczek, Marek zaczyna topic ten boczek na patelni, dr czapa wszystko nadzoruje. Kucharze z gotowego juz ciasta walkuja placki i wrzucaja na piec - ciapatki gotowe:). Fajne, wspolne gotowanie... przepraszam smazenie:)
27 grudnia 2013, piatek, XXIX dzien wyprawy
pranie, sprzatanie, spanie, jedzenie, pisanie relacji w bazie, a
Jacek tymczasem dociera do C1A.
Wszyscy brudni, wiec zapada decyzja o drugim odpaleniu naszej ruskiej bani.
Caly dzien p0rzygotowujemy nasza prowizoryczna "saune". Czyli w domku obok od samego rana palimy w piecu oblozonym kamieniami. Na tym stawiamy garnki z woda - kt. bedziemy polewac piec, a takze wykorzystywac do umycia sie.
Wieczorem Paszka znaduje drugi boczek od swojej mamy, wiec znowu "AKCJA JAJECZNICA":)
Jak bylo? - Ctrl+c i Ctrl+v z 26 grudnia 2013:)
28 grudnia 2013, sobota, XXX dzien wyprawy
Wszyscy poza Jackiem, czyli: Marek (klonu), Tomek (czapa), Pawel (paszka), Michal i drugi Michal vel Dziku siedzimy w bazie.
W Lattabo rano bylo tak zimno ze zaraz po sniadaniu kazdy z nas wrocil do spiworow. Tylko Michal wybral sie po drewno i napalil w kominku - Spalismy do obiadu. Jak rest to rest.
Byl plan by pierwsza dwojka, dwojka kierownikow wyszla juz dzisiaj.
Jednak prognozy pogody, kt. otrzymalismy nie pozostawily zludzen, ze nie warto dzisiaj wychodzic. Jest plan by wyjsc zaraz po Nowym Roku, kiedy ma byc lepsza, moze nawet dobra pogoda. Wieczorem odwiedzaja nas nasi pobliscy pasterze i prowadzimy dlugie i wesole rozmowy o tutejszych zwyczajach i mozliwosciach ¿eniaczki :)
29 grudnia 2013, niedziela, XXXI dzien wyprawy
Prognoza pogody az do 1 czy 2 stycznia nie pozostawia zludzen, ze Sylwestra lepiej spedzic w bazie:) I dokladnie to robimy. Przygotowujemy sie na impreze:) Czapa wysprzatal nasza chate. Pawel, Michal i Dziku poszli po drewno, kt. ma wystarczyc na kolejne 3 dni. Marek testuje kajta a Jacek vel Bosman (jego nowa ksywa) schodzi z C1A z 5500 m n.p.m.
Reszta dnia to jedzenie, spanie, jedzenie, czytanie i produkcja filmu - to Marek z Michalem, Pisanie relacji (to glownie Paszka) i grzanie sie przy naszej malej, ale jakze wydajnej kozie. Przesylamy (szczegolnie Michal) pozdrowienia dla naszych wspanialych, polskich siatkarek! :)
Pawel Dunaj
Justice For All
Wielkie dzięki za relację, przeczytałem prawie bez mrugniecia okiem, już czekam na następną:-)
ReplyDeletecodziennie sprawdzam waszego bloga/fcb i czekam na relacje. trzymamy z mężem kciuki za powodzenie całej wyprawy!
ReplyDelete:) :) widać, że baza to już wasz drugi dom :) dobrego imprezowania ;)
ReplyDeleteDajecie rade oby tak dalej!!!
ReplyDeleteDzieki za relacje i dobre humory. Tak trzymac.
ReplyDeleteSuper pisanie, czyli jak zdobywać Nangę na luzaku :D. Oby tak dalej!
ReplyDeletePowodzenia chlopaki, trzymajcie sie cieplo. Podoba mi sie zdrowa atmosfera w ekipie, oby tak dalej!
ReplyDeleteSuper relacja! Udanego sylwestra a potem siup na szczyt z bananami!
ReplyDeleteZarażacie bakcylem ludzi z dolin, a w Poznaniu zima bez sniegu.
ReplyDeleteNanga już jest Wasza!
Dzieki za wyczerpujacy opis. Panowie dajcie znac jak wygladaja Wasze aktualne finanse i ile jeszcze potrzebujecie bo z tego co rozumiem to chyba aktualnie jestescie na minusie?!
ReplyDeleteDruga sprawa to moze w Polsce ktos juz moze przygotowac koszulki (i lub inne rzeczy) z Waszym logiem z tego roku i sprzedawac je np. na allegro?? To bedzie cos realnego dla ludzi ktorzy Wam kibicuja i chetnie jeszcze sie dorzuca a dla Was realne wsparcie???
A najwazniejsze to zycze Wam pogody (ducha i na niebie)!
Chłopaki, trzymam za Was kciuki. Nie Wasze morale będzie zawsze na najwyższym poziomie, niech siły Was nie opuszczają, a aura będzie dla Was łaskawa. Zróbcie tam zimową rozpierduchę - HEJ!
ReplyDeletewszystko dobrze,pieknie,ladnie..ale kierownik klonu mam nadzieje ze bedzie mnie juz trzymal za reke na sali porodowej 20 stycznia..:)trudny wybor..narodziny syna czy wejscie na szczyt?ale jak obietnica to obietnica:)..
ReplyDeleteoczywiscie trzymam kciuki ,ze reszcie zespolu uda sie wejsc:)bedzie tez porzadne wsparcie ze strony simone:)
ReplyDeleteThis comment has been removed by the author.
ReplyDeletepowodzenia! pan szymek już tam do was jedzie jeepem.
ReplyDeletehttp://tnijurl.com/simojeep/
A dla mnie nie ma pozdrowień? :(
ReplyDeleteNapierajcie Panowie! Mi już krew w kciukach nie krąży, ale co tam :)
Trzymajcie sie tam chlopaki!
ReplyDeleteCzy Macie chlopaki Gopro? Gdzie mozna wyslac kase?
ReplyDeleteCzyta się wyśmienicie! Od marca i relacji filmowej z ostatniej wyprawy nie mogłem się doczekać kolejnej. Nie zawodzicie Panowie. Podążajcie dalej tą ekscytującą drogą a my z wami. P.S. Pomysł z koszulkami nie głupi.
ReplyDeletePowodzenia chłopaki!
ReplyDeleteCzapa - pozdrowienia z Dzialoszyna
Tylko nie pobić się w sylwestra! ;) Love and Peace !
ReplyDeleteJak najlepszej pogody w Nowym Roku i tuż po nim :) !
Świetna relacja, duzo szczegółów, rewelacja. Podoba mi się mierzenie pogody w amperach, to jest normalnie innowacja :-) Powodzenia zyczę i do następnej relacji.
ReplyDeleteJa chętnie na jajecznicę bym się wkręciła, ale troszkę za daleko stacjonujecie. W każdym razie oby pyszne jajecznice dobrą pożywką były i dały Wam moc dowpinaczki i zmagania się z "minusami", których ja sobie nawet nie chcę wyobrażać. Pozdrawiam i zamawiam "od ręki" rzeczone wyżej koszulki :) No i SPEŁNIENIA MARZENIA w Nowym Roku!!!
ReplyDeleteJesteście WIELCY i dlatego zobaczycie że się Wam uda poskromić i zdobyć Nangę !!!
ReplyDeleteŚwietna lektura, chcemy więcej i częściej.
ReplyDeleteJest z Wami MOC i POZYTYWNA ENERGIA, którą czuć aż tutaj.
Gorące pozdrowienia i życzenia spełnienia Waszego wielkiego marzenia w Nowym Roku!
Jak nie Wy to kto? :) Dobra pora aby zimą wejść pierwszy raz na górę.
ReplyDeleteSuper relacja ! pozdrawiam i trzymam kciuki :)
ReplyDeleteDosięga Roku Chopy! I żeby słowa Waszych kucharzy miały moc sprawczą ;-)
ReplyDeleteAntek Klos
Wot i technika! Miało być Dosiego Roku ;-)))
ReplyDeletePozdrawiam i jeszcze raz wszystkiego dobrego
Ida, nie rób tego Markowi! Paszka - dzięki za świetną relację! Dajecie czadu - byle wyżej! Miłej zabawy sylwestrowej i wszystkiego co najpotrzebniejsze :)
ReplyDeleteWszystkiego najlepszego w Nowym Roku! Jesteście wspaniali! Szczyt jest Wasz!
ReplyDeletePanowie,zycze Wam abyscie w tym Nowym Roku mieli marzenia,byscie kochali i byli kochani,bycie wiecznie mieli w sobie odwage,radosc i szacunek do swiata,by to co zle stanie na Waszych drogach pomoglo Wam stac sie silniejszymi i byscie codziennie mieli o co walczyc i po co zyc. serdecznosci! peace&love. oby kazdy zawsze mial swoja Nange! LetYourSoulShine!
ReplyDeleteCzytam Waszą relację w ciepełku w domku w Gorcach, dookoła rodzinki z małymi dziećmi, hałas, rwetes, grzane piwo, zaszyłem się w kąciku, czytałem z zapartym tchem... Pomyślności!!!!!
ReplyDeletedominik szmajda
3mam Panowie za Was mocno kciuki, jeszcze mocniej 3mam za dobrą pogodę, POWODZENIA!!!
ReplyDeleteSorry ale mam wrażenie, że wam sie nie uda. Macie zbyt luzackie podejście. Zero celu, skupienia, Jedna wielka impreza na śniegu.
ReplyDeleteCzłowieku to są himalaiści... a poza tym ludzie za to zapłacili a nie jakies tam sponsory czy inne urzedy
ReplyDeleteTu mi dziewczyna mówi że są "sponsory".Rozrywkowe chłopaki i znaleźli sobie sposób na życie a my płacimy i jest okej mi sie tam podoba.Muszę pomysleć co tu wymysleć żeby, tak samo pożyć:) heja
ReplyDeleteDzięki za świetną relację. Życzę Wam powodzenia i by Wam było ciepło - jakby co to zamknąć oczy i się przytulać wszyscy razem! No trudno. Bez grymaszenia :)))
ReplyDeleteI pilnujcie się dalej jak bracia. Będzie dobrze
Pelagia
Żeby tylko pogoda wytrzymała.
ReplyDeleteMoże w przyszły piątek będzie okno.
http://www.mountain-forecast.com/peaks/Nanga-Parbat/forecasts/8125
Trzymam kciuki. Marcin
Info od Simone : http://www.simonemoro.com/content/nanga-parbat-2014
ReplyDeleteJakies wiadomosci?
ReplyDeleteJest news od Jacka na jego blogu: http://www.blogk2.com/index.php?id=66
DeleteWatch out for Moro. You handrailine, he attacks peak.
ReplyDeleteOd początku śledzę poczynania chłopaków i przy okazji czytam komentarze, dziwiło mnie jedno (ale pozytywnie) - zero negatywnych opinii - niestety dzisiaj się rozczarowałam. Rozumiem, że każdy ma prawo do własnego zdania itd ale są takie momenty kiedy można je zachować dla siebie. To jest właśnie ten moment, zamiast budującego dopingu to jakieś dziwne sugestie.
ReplyDeleteoch bosze..tak jakby ktos nieznosnego bonka puścił:)
ReplyDeleteAle jakie sugestie?
ReplyDeleteNo panowie jak tam ? Jaki postęp ? Powodzenia ! Pokażcie Moro jak to sie robi !!!
ReplyDeletePanowie i jak tam ?jak postepy?czEkamy na wiadomosc jakąś
ReplyDelete"W miare wspinaczek/lat coraz mocniej to widze: od tego na co sie porywam,wazniejsze Z KIM sie porywam,stokroc wazniejsze " ???
ReplyDeletePrawda jest taka : oprócz J.Telera nikt z tych zawodników nigdy nie był ( poza "podstawką" Nangi ) w wysokich górach. nigdy. Zero doswiadczenia w jakichkolwiek górskich akcjach...T.Mackiewicz jako jedyny ugryzł siódemke...pozostali "Himalaisci" tak jak M.Klonowski to wycieczkowicze lub żądni wrażeń "ziomale" swieżo po kursie wspinania (sic!) Na miejscu Telera też bym nieco sie zafrasował. Ale wiedziały gały co brały...
ReplyDeleteAnonimowy - trawers Logana, który jest górą dość trudną, dotarcie w zimie na 7400 na Nandze.. to jest brak doświadczenia?:) Nie bądź śmieszny.. Paweł Dunaj był na Leninie, to też jest góra wysoka, ponad 7koła. Internet daje szanse każdemu na pisanie bzdur,ale szkoda,że z niej musiałeś skorzystać akurat tu.
ReplyDeleteZgadzam się z Yano. Jeśli komuś się nie podoba, co robią chłopcy na górze, niech zachowa negatywne komentarze dla siebie i nie zaśmieca tej strony swoimi dywagacjami. Łatwo się wymądrzać o ich braku doświadczenia i wytykać braki w doświadczeniu. Co z tego, że wcześniej kilku z nich nie było w wysokich górach? Czy wobec tego mamy ich wyśmiewać za to, że pojechali w Himalaje? Dlaczego w ludziach jest tyle bezinteresownego jadu i zawiści?
ReplyDeleteJa im dziękuję za to, co robią wspaniale: za wysoką cenę realizują własne marzenia, przy okazji inspirując innych. Pozdrawiam i życzę wszystkim powrotu do domu w całości. Piotr
Idealnie ujete! 3mamy kciuki za chlopakow! Btw, kolega wczesniej moglby zapoznac sie lepiej Z chlopakow biografia nim udzieli negatywnej wypowiedzi! Michal
DeleteZdaje sie ze Marek wrocil do kraju wiec mam nadzieje na obszerna relacje i filmy :) przy okazji gratulacje potomka :) Bedzie dobrze. Mariusz
ReplyDeleteNowości z Nangi : http://michalobrycki.com/?cat=37
ReplyDeletePanowie co sie dzieje?ostatni wpis jacka jest niepokojacy....macie kontakt z Tomkiem?pawel widze ze idzie do gory...Jacek napisz cos wiecej???!!!Trzymajcie się
ReplyDeleteJest info od Jacka:
ReplyDelete"Falstart? Tomek w gorze 3dzien milczy,2ga dwojka opoznia wyjscie(snieg!) ja ide po nich sam,bo kolejny jedzie do domu:("
zacytowane z:
http://blogk2.com/index.php?id=66
Info z FB Michała Obryckiego z wczoraj :
ReplyDelete''Jutro wychodzimy z Pawłem [Dunajem] w górę. Plan jest, żeby przejść turnię, którą ma zaporęczować Tomek [Mackiewicz]. My też trochę poporęczujemy do turni i postaramy się już do prawdziwej dwójki (którą założy Tomek) wynieść depozyt, który zostawiliśmy na 5800 przy poprzednim wyjściu. Trzymajcie kciuki!''
Tomek jest mocny co pokazał rok wcześniej wiec miejmy nadzieje ze jest wszystko ok.Dobrze też,ze jedynym himalaista na tej wycieczce jest akurat Jacek T.któremu los partnerów nie jest obojętny.
ReplyDeleteOskarżałeś Yano o pisanie bzdur anonimowego...przeczytaj dobrze relacje MO...zawsze można powiedzieć mniej a dobrze niż więcej a...bzdury...pzdr
ReplyDeleteAle o co chodzi? Bo z tego co czytam wynika,że przy całej mojej sympatii dla Jacka, to nie działa on na przodku.. Kto więc o kogo ma się frasować?
ReplyDeleteZyjemy powoli w czasach kiedy nie jaramy sie zdobyciem czegokolwiek tylko próbami zdobycia...wystarczy byc sexi:) i wogóle cool i jesteś gwiazdą polskiego Outdooru. Wyobraźmy sobie Jerzego Kukuczke i Śp.Artura Hajzera stojących pod i próbujacych 4 lata wejść na Nange a, w między czasie robiących sobie foty z Moro i Urubko :)))) Na całe szczescie było inaczej...
ReplyDeleteSię siedzi i się myśli...to tak a propos filmiku z sylwestra :-)
ReplyDeleteJest dalsza część relacji na portalu górskim. Powodzenia Wam życzę, pogody i siły - jesteście wspaniali!
13.01.2014 | 23:15
ReplyDeleteZ Tomkiem juz jasne i ok,problem z radiem stad niezapl.cisza:) Z pogoda za to niejasne,ale ufajac progn.ruszamy UVIDIM
Komentarze krytyczne jak najbardziej ale... Panie i Panowie "piłka cały czas jeszcze w grze"...Czapka ciśnie łacha:) P.S Oprócz tych wszystkich "sweet fociek" przydałaby sie ta jedna jedyna..ze szczytu.PZDR
ReplyDeletePowodzenia chłopaki!!!Napieajcie!!!
ReplyDelete@ Yano: To że Jacek nie działa na pzodzie teaz może być dobra strategią-najbardziej doświadczony (i najstarszy) oszędza siły na akcję powyżej 7000m?
O takie cwaniactwo i wyrachowanie to bym go nie posadzal..
ReplyDeletePrzepraszam, absolutnie to nie miało tak zabrzmieć! Nie miałem na myśli wyrachowania i cwaniactwa, raczej świadome rozłożenie sił zespołu.
DeleteTak czy inaczej: POWODZENIA!!!
bismillahi
ReplyDeleteWalatra Jelly Gamat G Sea Obat Segala Penyakit , Walatra Hexabumin Obat Nafsu Makan Anak
bismillahi
ReplyDeleteRokok Bukan Salah Satu Penyebab Kanker Paru Paru
Obat Kanker Paru Paru Tanpa Operasi
Rokok Bukan Salah Satu Penyebab Kanker Paru Paru
Obat Kanker Paru Paru Tanpa Operasi
Rokok Bukan Salah Satu Penyebab Kanker Paru Paru
Obat Kanker Paru Paru Tanpa Operasi
Rokok Bukan Salah Satu Penyebab Kanker Paru Paru
Obat Kanker Paru Paru Tanpa Operasi
Rokok Bukan Salah Satu Penyebab Kanker Paru Paru
Obat Kanker Paru Paru Tanpa Operasi
Rokok Bukan Salah Satu Penyebab Kanker Paru Paru
Obat Kanker Paru Paru Tanpa Operasi
bismillahi
ReplyDeleteBagaimana Cara Pencegahan Kanker Paru Paru, Cara Pencegahan Kanker Paru Paru, Bagaimana Cara Pencegahan Kanker Paru Paru, Cara Pencegahan Kanker Paru Paru, Bagaimana Cara Pencegahan Kanker Paru Paru, Cara Pencegahan Kanker Paru Paru, Bagaimana Cara Pencegahan Kanker Paru Paru, Cara Pencegahan Kanker Paru Paru
bismillahi
ReplyDeleteGejala Kanker Paru Stadium4 , Gejala Kanker Paru Stadium4, Gejala Kanker Paru Stadium4, Gejala Kanker Paru Stadium4, Gejala Kanker Paru Stadium4, Gejala Kanker Paru Stadium4
bismillahi
ReplyDeleteObat Nyeri Sendi ,Obat Nyeri Sendi ,Obat Nyeri Sendi ,Obat Nyeri Sendi ,Obat Nyeri Sendi ,Obat Nyeri Sendi ,Obat Nyeri Sendi ,Obat Nyeri Sendi ,Obat Nyeri Sendi ,Obat Nyeri Sendi ,Obat Nyeri Sendi ,Obat Nyeri Sendi ,Obat Nyeri Sendi ,
Nice info! thanks for sharing.
ReplyDeletePkr7club
POKERBULLS
Kasir4D
Poker7club
JUMPAPOKER
PeluangPoker
LEXISPOKER
DNDPOKER
DNAPOKER
METEORQQ
Nice info! thanks for sharing.
ReplyDeletePkr7club
POKERBULLS
Kasir4D
Poker7club
JUMPAPOKER
PeluangPoker
LEXISPOKER
DNDPOKER
DNAPOKER
METEORQQ